Zakopane przywitało nas pochmurną pogodą. Jeszcze będąc na peronie wynegocjowaliśmy z młodym chłopakiem cenę za nocleg ? 20zł w ładnym pokoiku na poddaszu, stosunkowo niedaleko Krupówek, z transportem na miejsce. Po 5 min. byliśmy już w domku. Zadowoleni z szybkiego obrotu spraw wpierw wzięliśmy prysznic, a następnie zajęliśmy się bagażem.
Szybko oboje stwierdziliśmy, że taki dzień na reorganizację naszego wyprawowego sprzętu był potrzebny. Tym bardziej, że Romek miał w większości przypadków inne zdanie ode mnie na temat tego, co jest nam na wyjeździe niezbędne. Tu po raz pierwszy zderzył się mój maksymalizm z minimalizmem Romka :) I całe szczęście, bo i tak przemyciłam część moich rzeczy, ale na szczęście tylko ich część ? dość sporą paczkę wysłaliśmy nazajutrz do domu.
Resztę dnia spędziliśmy na spacerku, drobnych zakupach, obiadku w smażalni ryb nad potokiem... Mieliśmy nareszcie czas na wyciszenie się po całomiesięcznym zamieszaniu związanym z przygotowywaniem wyprawy, szukaniem patronów medialnych, sponsorów i kompletowaniem sprzętu. Obecnie naszym jedynym zadaniem było cierpliwie oczekiwanie na dokonanie przelewu ? błogi spokój.
Wieczorem pijąc piwko w jednej z knajpek przy Krupówkach zapoznawaliśmy się ze świeżo zakupionym sprzętem ? kamerą i aparatem cyfrowym. W pewnym momencie słyszymy: ?Kupiliście niedawno ten aparat? Doskonały zakup! W tym przedziale cenowym nie ma nic lepszego na rynku.? Miło usłyszeć tego typu aprobatę dla naszego wyboru ? Nikona D70s. Spojrzeliśmy się na młodego mężczyznę, który dosiadł się do naszego stolika. Ze swojej sfatygowanej torby wyjął aparat, odkręcił od niego pokaźnych rozmiarów obiektyw i zaproponował, byśmy się nim chwilę pobawili. Okazało się, że jest to zawodowy fotograf, autor m.in. zdjęcia na okładkę książki ?O dwóch takich... ALFABET braci Kaczyńskich? ? czyli osoba pracująca w środowisku politycznym.
Resztę wieczoru spędziliśmy na rozmowie odnośnie sprzętu fotograficznego i fotografii w ogólnym tego słowa znaczeniu. Obiektyw był naprawdę niezły, tyle że kosztuje on ponad dwa razy tyle, co nasz nowiutki Nikon. Stwierdziliśmy, że może kiedyś wydamy album ze zdjęciami z naszych wyjazdów i może wtedy będzie nas na niego stać ;) I tym optymistycznym akcentem zakończył się drugi dzień wyprawy.