Geoblog.pl    izzy    Podróże    3x5000 m n.p.m. - czyli sladem pieciotysiecznych wygaslych wulkanow    GILLA I JEJ RODZINA
Zwiń mapę
2006
05
sie

GILLA I JEJ RODZINA

 
Iran
Iran, Teheran
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 3933 km
 
Iran. Zalozylam kurdyjska chuste zakupiona od siostry The Owner of Mountain Ararat kilka dni wczesniej. Budynek stojacy na granicy jest nowy i zadbany. Funkcjonariusze sprawiali mile wrazenie a toalety byly wrecz zaskakujaco czyste. Jednak juz w poczekalni mielismy pierwsze starcie z otaczajaca nas rzeczywistoscia ? film puszczany w lokalnej telewizji przerwany nagle zostal krotka prezentacja tutejszego wojska. Na ekranie pojawialy sie kolumny nienagannie umundurowanych zolnierzy z dumnym wyrazem twarzy, parady czolgow oraz krotkie sceny wojennych wybuchow, ewakuacja rannych, krzyk, rozpacz... za chwile powrot do fimu, jakiegos tutejszego love story. Takie zestawienie obrazu zrobilo na nas ogromne wrazenie... Podczas pobytu w poczekalni dwa razy mielismy okazje obejrzec takie przeskoki tematyczne. W koncu moglismy opuscic budynek.
Wybila godz. 1.00 w nocy. Podszedl do nas tutejszy naganiacz zapraszajac do taksowki, lecz bylismy juz umowieni z naszymi znajomymi. Oczekujac na nich chcielismy zejsc na pobocze, w kierunku parkingu TIRow, gdy nagle uslyszelismy za nami okrzyki w jezyku angielskim: ?Nie idzcie tam! Tam was zabija!? ... Zawrocilismy.
Wsiadajac do taksowki jedna z Iranek powiedziala, ze moge juz zdjac chuste, sama robiac to samo. Druga sie nie odwazyla. Na granicy nasz taksowkarz zabral dodatkowo jakiegos Iranczyka, ktory z braku wolnego miejsca usiadl Romkowi na kolanach, na przednim siedzeniu. Tak dojechalismy do Maku. Obcy mezczyzna wysiadl i juz w planowana piatke udalismy sie do Tabriz. Tam niestety okazalo sie, ze najblizszy autobus do Teheranu odjezdza dopiero o 6 rano. Zrobilismy wiec sobie nocny objazd po miescie, po czym zapadlismy w krotka drzemke na tylnich siedzeniach.
Dworzec w Tabriz. Totalny harmider. Brak rozkladu jazdy, brak ustalonych stanowisk, role tablic informacyjnych pelnia rozkrzyczani kierowcy autobusow. Zakladamy znow chusty, szybka wymiana dolarow na riale i ruszamy.
Po kilku godzinach postoj i szybki obiad w przydroznej jadlodajni. Gdyby nie nasze dwie Iranki, w zyciu bysmy sie nie wyrobili z zamowieniem dania, zakupieniem plastikowych zetonow, odebraniem jedzenia i jego konsumpcja. W ogole z odnalezieniem sie wsrod kilkunastu kolejek, w ktorych stali rozkrzyczani ludzie nie wiadomo nawet w jakim celu. Wszystko dzialo sie w zawrotnym tempie i posrod niesamowitego zgielku.
I znow bloga cisza w autobusie. Droga dluzyla nam sie niemilosiernie. Za oknem ten sam, monotonny, pustynny krajobraz.
Teheran. Wysiadamy z autobusu i natychmiast zostajemy oblepieni przez rozkrzyczanych ludzi: ?Hotel? Taxi?? Bez pytania chwytaja za bagaze nawzajem sie przeganiajac. Oprocz nas nie ma zadnych obcokrajowcow. Z ratunkiem przyszly nam nasze znajome, a i im nie bylo tak latwo opedzic sie od naganiaczy. Jedna z nich, bardziej energiczna ? Gilla, zamaszystym ruchem reki wskazala nam kierunek ewakuacji. Nie pozwolila nam jednak nastepnie odejsc zapraszajac nas do siebie do domu. Bylismy tym wszystkim zdezorientowani. Nie bylo jednak nawet czasu na myslenie. Za chwile siedzielismy juz w jej samochodzie w drodze do jej domu.
Gilla mieszka w jednym z nowoczesnych apartamentowcow w centrum Teheranu. Przed wesjciem do mieszkania, na klatce, zostawilismy obuwie. Mieszkanie bylo przytulne i nie roznilo sie bardzo od naszych polskich standartow. Procz oczywiscie toalety ? jak wiadomo, rozwiazanie sanitariatow jest zupelnie odmienne od europejskiego ? zamiast klozetowej muszli w podlodze jest dziura. Brak rowniez papieru toaletowego, do czego przyzwyczajeni juz bylismy po pobycie w Turcji. O ile jednak tam zdaza sie jeszcze czasem go odnalezc w bardziej turystycznych miejscach, o tyle w Iranie absolutnie nie.
Gilla zdjela czador i zapoznala nas z domownikami ? dwojka dzieci, ich wujkiem i ze swoim mezem, ktory jako jedyny troche znal angielski. Wyciagnelismy nasze rozmowki iransko-polskie sciagniete z netu i rozpoczelismy srednioudana konwersacje przy popcornie. Po chwili doszli mali kuzyni Gilly. Wowczas jej starszy syn rozpalil fajke wodna z tytoniem o aromacie slodkiej pomaranczy. Byla to doskonala okazja do zaprezentowania nam ich umiejetnosci w robieniu koleczek z dymu oraz zabawy klebami dymu przekazywanymi z jednych ust do drugich. Nastepnie kolacja na rozlozonej na podlodze ceracie.
Wieczorem chcielismy sami wyjsc na krotki spacer po miescie ? bez szans. Towarzyszyla nam cala gromada kuzynow oraz starszy syn Gilly. Nie znali oni w ogole angielskiego, ani slowa, wiec nasza komunikacja byla bardzo ograniczona. Po godzinie mielismy dosc. Nieustanna obecnosc mlodych iranczykow zaczela nas krepowac. Wciaz czulismy ich czujny wzrok na sobie. Wrocilismy do domu. Wspolnie z domownikami obejrzelismy telewizje, wzielismy szybki prysznic i zapadlismy w gleboki sen.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (5)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
izzy
Izabela Borkowska (romek przybylski)
zwiedziła 3% świata (6 państw)
Zasoby: 20 wpisów20 5 komentarzy5 89 zdjęć89 3 pliki multimedialne3